-Pośpiesz się ok?! –Kesha wrzasnęła do telefonu, że o mało
nie wypadł mi z ręki.
-Idę, przestań się wydzierać! –Kurwa, czasem mam jej dość,
ale ma w sobie również to, co lubię. Tą niezatartą pewność siebie. Tą
stanowczość, która czasem doprowadza mnie do szału. Nienawidziłam wysłuchiwać
jej uwag na mój temat, które często mi wytykała. Cóż, do tej pory wytrzymałam.
Wybiegłam na zewnątrz, żeby nie dawać jej więcej powodów do gadania. Czekała w
swoim samochodzie. Haha kurwa! Swoim! Chyba jasne, że go ukradła. Zapomniałam
wspomnieć, że jej.. w sumie to nasz styl życia jest ciekawy. Nie przeszkadza
mi, wiem że w życiu mogę liczyć tylko na siebie.
-Cześć. –Przywitałam się, chociaż miałam ochotę dać jej w
mordę. Nie wiem dlaczego, ale czasem wkurzała mnie bez powodu.
-Cześć Alisha. –Skoro wypowiedziała moje imię, chciała
zrobić mi na złość. Wiedziała, że doprowadza mnie to do szaleństwa. Nie
chciałam nawiązywać z nią kreatywnej rozmowy, po prostu to prowadziło do nikąd.
Albo skończyło się na kłótni, albo na wypomnieniu chłopaka, z którym ostatnio
spałam. Nigdy nie rozumiałam o co jej chodzi, skoro sama zachowywała się
dokładnie tak samo.
-Chcesz? –Podsunęła mi paczkę papierosów. Przynajmniej w
jednym się rozumiałyśmy. Wzięłam jednego i od razu poczułam się lepiej. Co ja
bym bez tego zrobiła?
Byłyśmy już na miejscu. Kesha zaparkowała samochód zaraz
obok klubu. Chwyciłam swoją skórzaną torebkę. Po wyjściu z samochodu przeszły
mnie dreszcze. Jest zima, no tak.
-Idziesz? –Poirytowana starałam się ją pośpieszyć. Spojrzała
na mnie przeszywającym wzrokiem. Już o nic nie pytam.. Nareszcie wyszła z samochodu
i ruszyłyśmy w stronę drzwi wejściowych, z których słyszalna była wyraźnie,
głośna muzyka. Impreza jak co dzień. Usiadłyśmy przy barze, czekając aż
następny frajer postawi nam drinka. Większość nas znała, bywałyśmy tu bardzo
często.
Rozglądając się po lokalu nie zauważyłam jak do Keshy
podszedł jakiś obleśny typ. Patrzył na nią wilczym wzrokiem. Niczym nie zrażona
Kesha, udając odważną, zaczęła kierować się do toalety, oczywiście prowadząc za
sobą nieznanego mężczyznę. Dzień jak co dzień.. Tym razem to ja pilnie
potrzebowałam pieniędzy, więc nie pogardziłabym nawet takim typem.. Siedząc
przy barze, z niecierpliwości sama zamówiłam sobie drinka. Siedząc w bezruchu
na niewygodnym krześle, poczułam się znudzona. Ta rutyna, w której jesteś
pogrążona stawała się coraz bardziej widoczna. Taa.. Zebrało mi się na
narzekanie. Przecież nie ma nad czym. Podstawa to pieniądze. To one stały się
sensem mojego życia. Dokładnie od dwóch lat, odkąd skończyłam szesnaście lat,
moje dotychczasowe życie jest fikcją. Nie czuję, że żyję. Jedyna rzecz, która
upewnia mnie, że oddycham to imprezy, mężczyźni, pieniądze.. Nie nazywam siebie
dziwką, chociaż w myślach innych właśnie nią jestem. Owszem, nie jestem świętą,
ale uważam, że każdemu należy się odrobina tolerancji, tak?
Pogrążona w transie swoich myśli, nie zauważyłam, że
podszedł do mnie jakiś chłopak. Wyglądał na wyluzowanego, najwyraźniej
nawdychał się już szczęśliwego zielska. Z takimi nie ma co zaczynać.
-Spierdalaj. –Odepchnęłam go lekko dłonią, ale pomimo
delikatnego ruchu zachwiał się na nogach. Na szczęście nie sprawiał większych
problemów.
-Cześć.. –Odezwał się jakiś głos. Odwróciłam się w jego
stronę, dostrzegając smukłą sylwetkę jakiegoś chłopaka. Ciemne światło i
migające reflektory nie pozwoliły mi zidentyfikować osoby.
-Cześć. –Odpowiedziałam oschle. –Czegoś chcesz?
-Skoro tutaj jestem, to chyba jasne..? –Odpowiedział
bardziej pytająco.
-Dobra, chodź. –Nie miałam dzisiaj ochoty na zabawę, ale
potrzebowałam pieniędzy. Najchętniej udałabym się do domu. Poprosiłam barmana
o kluczyk do pokoju, który znajdował się
na górze. Idąc po schodach, wraz z większą ilością światła, mogłam dostrzec
twarz chłopaka. Weszliśmy do pokoju.
-Najpierw kasa. –Ostrzegłam.
-A tak. Zapomniałem, że dziwkom się płaci..
-Nie jestem dziwką.
-Jesteś. –Był tak samo zacięty jak ja.
-Kasa, albo spierdalaj. Widzę, że jeszcze nie zrozumiałeś?
-Wszystko jest jasne, shawty. Posługujemy się prostymi
zasadami, czyż nie? –Ledwo go poznałam, a już działał mi na nerwy. Lecz patrząc
na jego twarz.. Kurwa, jest przystojny. Ciemny blond włosów, w nieładzie
ułożonych na głowie, karmelowe oczy.. Może być nieźle. Bardziej wtopiłam się w
jego delikatne źrenice i.. Jakieś cholernie dziwne uczucie dało znaki w mojej
głowie. Nie wiedziałam co to. Postanowiłam więc kontynuować dalszą część.
Przyciągnęłam do siebie chłopaka i.. nic. Totalna blokada. Co się dzieje? Nie
wiem, dlaczego moje ciało ogarnął bezwład.
-Nie mogę..
-Co nie możesz?! Zapłaciłem ci suko.
-Trzymaj to. –Rzuciłam mu jego pieniądze i wybiegłam z
pokoju. Po raz pierwszy poczułam się tak nieswojo. Jakby nigdy wcześniej nie
znane mi uczucie wtargnęło do mojego wnętrza. Sama nie wiem, co się dzieje.
Człapiąc po schodach znalazłam się już na dole. W oczach czułam wilgoć. Co
jest?! Co się z tobą dzieje?! Mówiłam sama do siebie. Teraz dopiero poczułam,
że żyję, ale w niezbyt pozytywnym sensie. Chciałam znaleźć Keshę, żeby
powiedzieć że wychodzę, lecz w głowie miałam totalny chaos, którego nie
potrafiłam ogarnąć. Rozglądając się wokół siebie czułam się jak w ogromnej
przepaści. Nie zważając na to co robię wyszłam na zewnątrz. Napisałam tylko krótkiego smsa do Keshy z informacją,
że wyszłam.
Biegłam przed siebie. Nie wiem gdzie, dokąd.. Teraz nie
wiedziałam nic. I najgorsze jest to, że po raz pierwszy naprawdę poczułam się
jak dziwka. Może wszyscy dookoła mają rację? Może naprawdę nią jestem? Może to
ja wmawiałam sobie kłamstwo? Sprzeciwiałam się rzeczywistości, aż w końcu nie
wytrzymałam.. Realia doszły do mojej głowy. Nie jest miło.. Nigdy nie było.. I
nie wiem czy kiedykolwiek to się zmieni z moim podejściem do świata.
Wyrzucając sobie wszystkie te myśli w mojej głowie czułam
obecność tego chłopaka, który uświadomił mi, kim tak naprawdę jestem. Miał
rację. Mimo tego, co powiedział zauważyłam w nim coś czego nie potrafię
określić. Byłam już kilkaset metrów od klubu. Nie miałam siły, żeby tam wrócić,
chociaż z jednej strony czułam potrzebę ponownego spotkania nieznajomego
chłopaka. Nie wiem dlaczego, miał w sobie coś co zagłębiło we mnie tajemnicę.
Chwyciłam telefon do ręki. Wybrałam numer Keshy.
-Słuchaj, idź do pokoju do góry. Proszę sprawdź czy tam ktoś
jest, to ważne.. –Nic nie odpowiedziała, a w słuchawce rozległ się wyłącznie
szum.
-Możesz powtórzyć? Jest bardzo głośno.
-Idź do klubowego pokoju na górę, sprawdź czy ktoś tam jest.
-Po jaką cholerę?
-Proszę.. –Czułam się totalnie bezradna, bo taka też byłam.
-Ok. –Rozłączyła się. Stałam oparta o jakiś mur, z
namalowanym graffiti. Niecierpliwie wyczekując odpowiedzi miałam ochotę rzucić
telefonem, żeby rozładować własne emocje.
„Nikogo nie ma.”
Ponownie z moich oczu popłynęły łzy. Poczułam, że coś
straciłam, lecz na razie nie dokładnie byłam świadoma co. Zaczęłam kierować się
w stronę parku. Nie czułam w sobie jakiejkolwiek siły, jakiejkolwiek motywacji
do walki, nic. Kompletnie nic. Krążyłam wokół drewnianych ławek rozłożonych na
parkowym placu. Miałam wrażenie, że błądzę w miejscu. Jakby ziemia zapadała się
pod nogami, a ty sam spadasz głęboko na dno. Dno fizyczne i wewnętrzne.
Tym razem wydałam z siebie jęk powodujący wypłynięcie
kolejnych łez. Nie potrafiłam już nad tym zapanować, a może nie chciałam..?
Usiadłam na jednej z ławek kierując swoje oczy ku niebu. Jakby błagalnie nad
ulitowaniem się, nad moim marnym losem. Ale chyba nawet ono nie chciało mnie
słuchać. Wszystko zagłuszał lekki wiatr, powodujący totalne oszołomienie.
Siedząc w bezruchu, odpływałam myślami do totalnie oddalonej krainy, gdzie
poczułam prawdziwe życie.
-Tutaj cię znalazłem. –Niespodziewanie spojrzałam na postać
stojącą obok mnie.
Świetnie się zaczyna, na pewno będę czytać! :)
OdpowiedzUsuńNawet fajnie się zaczyna ;3 czekam na nn
OdpowiedzUsuńFajny ;) Na pewno bede czytać :) <3
OdpowiedzUsuńKolejne powodzenie czekam na nn
OdpowiedzUsuńświetny :D
OdpowiedzUsuńDawaj nn
OdpowiedzUsuń